Poćwiartowaną żonę spalił w piecu.
Metody Landru się przyjmują.
Nasz korespondent warszawski (Z) telefonuje: Śledztwo w sprawie ohydnego mordu dokonanego w Warszawie przez Niemczaka na swojej żonie toczy się w dalszym ciągu. Okazało się, że Niemczak chciał otruć ton; już w początkach lipca, ale poczuła ona wówczas dziwny smak w potrawie i to ją, ocaliło. Dotychczas niewiadomo, gdzie Niamczak ukrył brakujące części poćwiartowanej żony. Brak jeszcze ręki, dolnej części brzucha i nóg. Morderca twierdzi, że spalił te części w piecu. Policya zajęta jest badaniem prawdziwości jego zezania.
Ilustrowany Kuryer Codzienny, 28-08-1922