10 czerwca 1923

Popularność Sienkiewicza

 

            Gdy Polska i świat cały śpieszy z hołdem dla Mistrza słowa polskiego, niech Mu będzie miłą i ta wiązanka, świadcząca, źe nietylko dożył tej "pociechy, że książki jego zbłądziły pod strze­chy", ale, że nadto są tam ponad inne umiło­wane i że te serca „z pod strzech” są książkami jego głęboko przejęte.

            Temi słowy zaczyna swą korespondencyę w „Głosie Narodu" X. Walery Pogorzelski, przytaczając wzruszający przyczynek do popular­ności Sienkiewicza.

 

            Wiadomo, — pisze autor korespondencyi — i t w całej Polsce jest zwyczaj tak zwanych „wy­pominków" w dzień zaduszny, W ten dzień wierni podają nazwiska swych blizkich zmarłych do zapisywania księżom, bądź też gotowe już kartki przez siebie napisane składają. Kartki te następnie są odczytywane przez księży w ko­ściele z ambony z wezwaniem o modlitwę za wyliczonych zmarłych

            Było to w 1894 roku w Kowalu pod Wło­cławkiem, na Kujawach, gdy Trylogia Sienkiewi­cza w tanięm wydaniu już rozeszła się po kra­ju. W dzień zaduszny, ksiądz, odczytujący w ko­ściele z am bony wypominki wśród stosu złożo­nych przez lud kartek znalazł kilka takich: "Za dusze świątej pamięci: Onufrego Zagłoby, Jana Skrzetuskiego, Michała Wołodyjowskiego i Andrzeja Kmicica — Zdrowaś Marya”.

            Chyba nigdzie w świecie, żadnemu autorowi się nie zdarzyło, by lud publicznie się modlił za bohaterów jego powieści.

            Cześć i hołd Mistrzowi, który umiał tak sil­ne i głębokie wrażenie swem dziełem wywołać! Cytując powyższą informacyę przypomnieć tu należy znany wielu osobom w Krakowie fakt, jaki się zdarzył podczas pierwszego ukazywania się „Ogniem i mieczem". Powieść ta wychodziła w odcinkach jednego z pism codziennych. Łatwo też można sobie wyobrazić olbrzymie napięcie czytelników, zmuszonych na każdy „ciąg dalszy" czekać 24 godzin, a równie łatwo pojąć, jak bo­haterowie powieści, po przeczytaniu każdego felie­tonu omawiani z całem przejęciem i zbiorowo w chodzili w mózgi czytelników, ucieleśniali się, stawali żywymi, historycznymi.

            Otóż gdy jednego dnia ukazał się felieton opi­sujący zgon Podbipięty, na drugi dzień do ko­ścioła Karmelitów przyszła pewna znana w Kra­kowie i powszechnie szanowana staruszka i zgło­siwszy się do zakrystyi, oświadczyła, że chce za­mówić Mszę żałobną za duszę śp. Longina Pod­bipięty.

            Na zapytanie, kto to był ów Podbipięta, od­powiedziała staruszka:

            — Złota dusza, żołnierzyk, który zginął bohaterską śmiercią.

            I za Podbipiętę odbyła się Msza żałobna.

Ilustrowany Kuryer Codzienny, 19 maja 1916

Aby dodać komentarz prosimy o zalogowanie się.