Jeszcze nie ochrypli.
Premjer. — Panie Naczelniku, niech mi pan pozwoli chycić kija i wyłoić grzbiety tej psiarni, co wciąż ujada na pana. Naczelnik. — Daj spokój, panie Wincenty. To w Warszawie od psów opędzają się kijem. W moich rodzinnych stronach, jak psy opadną, to się idzie dalej swoją drogą i nie zwraca na nie uwagi. Niech szczekają!
Mucha, 11-03-1921