Kronika kryminalna
Turecki pracodawca.
Mieszkający od lat kilku w Warszawie przy ul. Marszałkowskiej Nr. 131 turek Ansza Mustafa - Mohamet Horszen jest tak gorliwym wyznawcą koranu, że nawet kilkoletnie mieszkanie w społeczństwie chrześcijańskiem nie zdołało wykorzenić z niego haremowo - niewolniczego zapatrywania na kobiety.
Oto przed kilku dniami zagorzały wyznawca koranu, który jest z zawodu piekarzem i ma w domu przy ulicy Marszałkowskiej sklep z wyrabianem na sposób turecki pieczywem, przyjął młodą, świeżo ze wsi przybyłą slużącą Marjannę K. Syn wschodu, który w służącej swej, według panujących w Turcji zwyczajów, widział swą niewolnicę, zapłonął do niej żądzą miłosną i skorzystawszy z jej snu, zniewolił ją.
Bandyta w masce na balu.
Uczestnicy przyjęcia połączonego z wspaniałym balem, wydanym przez nowojorskiego milionera Trepsona — z okazyj ślubu jego córki, przebyli w tych dniach chwilę, której zapewne do śmierci nie zapomną. Kiedy zabawa znajdowała się w pełni — zjawił się nagle na sali barczysty jegomość, w masce na twarzy, i pod grozą rewolweru zażądał wydania kosztowności i pieniędzy od uczestników zabawy.
Przeniewierczy służący.
Właściciel piekarni w Ochocie Fordynand Szefler zawiadomił policję, iż służący jego Piotr Rudek zebrawszy z gospód 110 rb. za pieczywo, pieniądze te przywłaszczył sobie i umknął niewiadomo dokąd, furgon zaś odesłał przez jakiegoś chłopca, który o niczem nie wie.
Kurjer Poranny, 25-06-1914
Kary policyjne.
W przeciągu ubiegłego tygodnia za różnego rodzaju wykroczenia przeciw przepisom o jeździe po mieście skazano w drodze administracyjnej 149 dorożkarzy na kary w wysokości od 1 do 10 rb. lub areszt od 1 do 7 dni; w tej liczbie za wysyłanie na miasto okaleczałych koni i nadmierne przeciążenie zwierzęcia ładunkiem skazano 41 właścicieli.
Zajście w Kaskadzie.
Wczoraj wieczorem rozeszła się po mieście alarmująca pogłoska krwawej zbrodni, rzekomo dokonanej w Kaskadzie pod Bielanami. Do rozszerzania tej pogłoski przyczyniła się ta okoliczność, że wracające samojazdem grono wycieczkowiczów około g. 9 wiecz. spotkało przy rogatce Marymonckiej wysłany przez władze warszawskie oddział policji do schwytania bandytów, którzy „zamordowali w Kaskadzie jakąś kobietę".