Pierwsza burza
Wczoraj w południe mieliśmy pierwszą burzę majową. Około godz. wpół do pierwszej poczęły gromadzić się na niebie sine kłęby chmur, zaczął padać deszcz, który wkrótce zamienił się w gwałtowne ulewę; odezwał się ponury grzmot, kilka razy rozległ się potężny huk piorunu, któremu towarzyszyły złociste zygzakowate błyski, rozrywające ciemne tło zachmurzonego nieba.
Ponieważ nigdy nie brakowało, nie brakuj i zapewne nie zabraknie ludzi skłonnych do zabobonów, więc znalazło się wielu, którzy w tej wczesnej burzy upatrywali opozyjne manifestacye przyrody, która użyła nawet piorunów, aby zaakcentować swe niezadowolenie z powodu ograniczania przez ludzi przynależnych jej atrybucyi i wprowadzenia... jakiegoś tam „czasu letniego"!
Opozycya ta jednak nie trwała zbyt długo...
Ilustrowany Kuryer Codzienny, 3-05-1916