Zimna jesień
Wbrew zapalonym a upartym wielbicielom „polskiej jesieni” — tegoroczny wrzesień w połowie swego panowania zmienił kompletnie oryentacyę meteorologiczną.
Zimna trwające od kilku dni z rzędu przypomniały entuzyastom, że jesień jest przejściem i przygotowaniem do zimy.
Wczorajszy dzień,
acz chłodny, nie pozbawiony jednak słońca — nie zapowiadał żadnej zmiany na lepsze w rozumieniu meteorologicznem.
Dawniej o tym czasie na Rynku i Placu Szczepańskim była wielka obfitość ziemniaków, kapusty i warzyw wszelkiego rodzaju, wśród których dwaj królowie sezonu: ogórek i pomidor zajmowali najpoczestniejsze miejsce.
Stragany uginały się pod ciężarem wielkich jak kamień młyński bochnów chleba „prądnickiego ", a masło było tak tanie, że dziewuchy wiejskie używały go zamiast pomady do włosów, a parobcy na smarowidło do butów...
Dziś na placach parę bab się plącze. Jedna lub druga ma w ręku garnek masła, który zazdrośnie kryje przed chytremi spojrzeniami pań z miasta. Jedna lub druga przywiozła miarkę ziemniaków, które na sztuki sprzedaje. Mleko dochodzi cen wina, jaja ananasów. Kury droższe są niż kuropatwy, a gęś przeszła w cenie łabędzia...
Na to wszystko patrzy się blade słońce na niebie — a stary policyant na ziemi.
Ilustrowany Kuryer Codzienny, 17 września 1916