6 czerwca 1923

Późna wiosna

            Późna wiosna tegoroczna daje powód do słusznych utyskiwań. Podobno tradycyjni „najstarsi ludzie” nie pamiętają nic podobnego. Pamiętają jednakże księgi. Przed laty 75 działo się nielepiej.

            W „Gaz. Lwowskiej” z r. 1842 znajdujemy zajmujące pod tym względem zapiski. I tak w nrze z 26 kwietnia czytać można uwagę, że

„bardzo się w tym roku daje w znaki powietrze zimowe, które aż niemal do tej pory pozbawiało nas wszelkiej przyjemności pierwszych dni wiosennych, pierwszego ocknienie się natury... Mamy doniesienia z różnych stron kraju, a najwięcej z okolic blisko gór położonych, iż w połowie tego miesiąca spadły śnieg wyżej kolan przy silnych przymrozkach.

            Tu i ówdzie potrwała przez parę dni dobra sanna. Ptactwo z lasów ściągało się przez kilka dni do budynków, a po drogach padało mnóstwo ptasząt z głodu. Niedostatek paszy dokucza bardzo biednemu kmiotkowi... Nawet i do dzisiejszego dnia dokucza nam zimne powietrze, a śnieg ciągle przyprusza. Ani podobieństwa doczekać się wiosny”.

            Wymienionego roku dowiadujemy się, że ogromne śniegi spadłe około połowy kwietnia, utrzymywały się do wysokości 3 stóp na całej przestrzeni od Liska do Przemyśla. Okolica Skolego szczególnie wiele ucierpiała od nich. We wsi Hołowiecku lawina zasypała 3 ludzi i 1 wołu.

            Dopiero numer „Gazety Lwowskiej” z 14 maja zapisuje z radością, że „przyroda zbudzona wreszcie z długiego snu, zaczęła już i u nas objawiać swój ruch żywotny.

            Lato w r. 1842 było upalne, obaczymy czy analogia z aurą obecną dopisze także pod tym względem. Urodzaj był wielki w Galicyi, natomiast w Czechach i Austryi zbiory nie dopisały.            Trudno niestety stwierdzić, kiedy nadciągnęła zima w owym roku. Dowiadujemy się, tylko z nr. z 10 listopada, że „w stolicy mieliśmy przez dwa dni walną szlichtadę”, czyli, że w tym czasie nawiedziły Lwów nawalne śniegi.

Ilustrowany Kuryer Codzienny, 6 maja 1917

Aby dodać komentarz prosimy o zalogowanie się.