Ranni z pod Lublina i Lwowa w Krakowie.
Kraków, 9 września.
W dniu wczorajszym przybył do Krakowa olbrzymi pociąg, opatrzony znakami Czerwonego Krzyża, wysłany przez Zakon Kawalerów Maltańskich na plac boju pod Lublin i powracający stamtąd z ciężko rannymi. Pociąg, przybrany po drodze gałązkami jadłowemi, zajechał cicho; z przednich wozów wysiadł kierujący lekarz ze znakami maltańskich rycerzy, za nim kilku ludzi ze służby. Na platformach pojawiły się samarytanki i posługacze.
Ciężko ranni.
Panie, pełniące służbę na dworcu, pospieszyły ku wagonom z przekąskami i herbatą, jadnak lekarze nie pozwolili na traktowanie; chorzy otrzymali poprzednio żywność, a teraz potrzebny był dla nich bezwarunkowy spokój. Przez drzwi jednego z wagonów widać było rękę, wyciągającą po wodę. Potem pozamykano cicho otworzone na chwilę drzwi i pociąg ze znakami Czerwonego Krzyża i czerwonemi godłami rycerzy maltańskich, ruszył dalej.
Była to chwila niezwykła, poważna.
Ilustrowany Kuryer Codzienny, 10-09-1914